Ozdoby cudownego obrazu
Istniejące źródła pozwalają zakładać, że pierwszymi ozdobami, jakie znalazły się na obrazie były pojedyncze wota, przyczepiane bezpośrednio do deski. Inkwizycja z roku 1637 wyjaśnia, że wśród wotów były na skroniach Madonny i Dzieciątka dwie srebrne korony, ponadto 12 pierścionków, 3 wota w kształcie nóżek i rączek, 2 pary srebrnych okularów, różne tabliczki, ponad 150 sznurów korali, pereł itp. Z biegiem lat przybyło ich zapewne więcej, co stało się okazją dokonania rabunku przez żołnierzy szwedzkich w dniu 23 sierpnia 1655 r. I jakkolwiek od rabunku odstraszyło ich niespodziewane bicie dzwonu kościelnego, na głos którego jedni zeskoczyli z ołtarza, a inni z niego pospadali, to jednak z biegiem lat wota padły łupem kradzieży lub przymusowej rekwizycji na rzecz skarbu państwa.
W XVII i XVIII stuleciu podejmowano co najmniej dwukrotnie wysiłki o ozdobienie obrazu nowymi diademami. W 1677 r. okryto wizerunek kosztowną blachą z fundacji anonimowej kasztelanki łęczyckiej. Ta blaszana sukienka nie odznaczała się zapewne większym artyzmem, skoro w roku 1708 konwent zamówił nową za cenę 23 grzywien i oddał na nią 163 wota i 48 kamieni. W roku 1726 dokonano kradzieży wotów na obrazie i skrzynki z jałmużnami. Skrzynkę z ofiarami odnaleziono. wotów natomiast, jak się zdaje, nie odzyskano i nie wiemy też, co przy tej okazji padło ofiarą zniszczenia. W roku 1800 Aleksander Daniszewski zamówił w Gdańsku sukienkę srebrną, której nie opisały jednak żadne katalogi, wobec czego można wątpić czy została kiedykolwiek wykonana i czy ozdabiano nią obraz. Zachowane katalogi skarbca kościelnego informują, że w roku 1714 istniały dwie pierwsze sukienki. Dokładny ich opis świadczy o ich kunszcie i bogactwie, wobec czego wypada o nich pokrótce powiedzieć.
Sukienka pierwsza, będąca zapewne wspomnianym darem kasztelanki łęczyckiej z 1677 r., wykonana została ze srebra i ozdobiona złotymi wzorami kwiatów, nadto utkana 10 obrączkami i pierścionkami, 4 krzyżykami, 2 serduszkami, 5 kolczykami i l medalem. Wraz z nią używano starej korony zdobnej w szafiry i perły, pochodzącej prawdopodobnie z daru wojewody brzeskiego, Jana Opalińskiego.
Sukienka druga, z 1708 r., zachowana do dzisiaj, została wykonana ze srebrnej blachy i składa się na nią okrycie korpusu Madonny i Dzieciątka, odrębnych insygniów królewskich: koron, berła i jabłka oraz górne tablice, sygnowane puncami „T”, „KB” vel „ICB”, co według sugestii Tadeusza Chrzanowskiego wskazuje na złotnika toruńskiego, Jana Christiana Bröllmanna. Całość, jakkolwiek zdaje się być dziełem jednego mistrza, zdradza jednak pewne różnice między złączonymi elementami, pozwalając przypuszczać, że w obecnej kompozycji zastosowano pewne stare elementy z dwóch różnych warsztatów. W wersji pierwotnej złotnik wmontował w nią liczne ozdoby, ponadto poza wspomnianymi insygniami dodał 42 kamienie, 7 sygnetów i 4 krzyżyki, z których do dzisiaj pozostały zaledwie 3 pierścionki i 34 późniejsze wisiorki, kolczyki i 4 aniołki podtrzymujące korony.
W tym miejscu należy dodać, że opisana blacha jest jedyną najstarszą ozdobą na brdowskim wizerunku Madonny. Pozostałe bowiem, zarówno blachy, jak też korony, zasłony i wota zniszczył pożar w 1748 r. Obecne złocone korony o niezwykle lekkiej konstrukcji, wykonane zostały w XVIII w. Korona Dzieciątka posiada nie rozpoznaną puncę ze znakiem „R”. Obie korony ozdobione są kilkoma kamieniami o mniejszej wartości jubilerskiej. Do niedawna było ich znacznie więcej, lecz zostały oderwane, prawdopodobnie podczas kradzieży 1941 r.
Obecny zestaw sukienek i koron uzupełnia doskonale harmonizująca z nimi barokowa i złocona rama, ufundowana przez mieszkańców parafii oraz ich krewnych ze Stanów Zjednoczonych. Wykonała ją firma braci Łopieńskich w Warszawie w 1908 r.
Każdą z opisanych sukienek przymocowywano zwykle dużymi gwoźdźmi do deski obrazu, co odbiło się negatywnie na stanie jego zachowania, raz z powodu pokłucia obrazu, a po wtóre przez zawilgocenie i brak powietrza między warstwą malarską a blachami. Nic też dziwnego, że już w czasie ostatniej konserwacji obrazu w 1956 r. stwierdzono na nim poważne spękania i plamy. Wtedy też postarano się o odrębną instalację sukienek i obrazu, umożliwiającą wewnętrzny przepływ powietrza.