Zachowane przekazy historyczne z połowy XVII stulecia informują o rozwiniętym kulcie omawianego wizerunku. Poświadczają go zeznania wiernych o doznanych łaskach, liczne zapisy fundacyjne, pielgrzymki indywidualne i zbiorowe, nabożeństwa i inne formy pobożności. Przegląd ich można zreferować w następujących omówieniach problemowych.
Cuda i łaski
Istnienie Księgi Łask za przyczyną Matki Bożej Brdowskiej w dawnych wiekach nie ulega wątpliwości. W oparciu o nią można stwierdzić, że o. Gołdonowski pisał też historię kultu. Kapituła prowincjalna w 1706 r. poleciła spisywać miejscowemu spowiednikowi w jednej księdze lub na łamach kroniki wszelkie łaski i doznane dobrodziejstwa miłosierdzia Bożego. Nie była to decyzja nowa, bowiem na terenie Brdowa istniała co najmniej jedna księga o charakterze kroniki kultu Matki Bożej, a może nawet systematyczny rejestr cudów.
Oryginalne zestawy wszystkich łask nie dochowały się do naszych czasów, tak jak nie udało się odnaleźć ani jednego egzemplarza drukowanej historii obrazu pióra o. Gołdonowskiego. Ich brak nie pozwala ustalić pełnej liczby doznanych cudów lub drobnych podziękowań, a także zasięgu terytorialnego samego kultu. Pierwszym znanym zapisem szczególnego dobrodziejstwa Matki Bożej jest bliżej nieokreślone uzdrowienie kobiety w 1641 roku. Z następnym spotykamy się na łamach Connotatio miraculorum, którą zainicjował opis z 1663 r. o orędownictwie Matki Bożej Brdowskiej nad bezbronnymi kobietami. Opis ten, wraz z dziesięcioma innymi, przepisał o. Benigny Theurer w 1806 r. z nieistniejących już kronik w Topolnie, otwierając nową księgę łask, którą kontynuował później wspomniany wyżej przeor, o. Albin Dworzański. Ale gdy i ta rozsypywała się, na jej podstawie ks. Jacek Tomaszewski w połowie ubiegłego stulecia skopiował dawne relacje, dzięki czemu uratował dla potomności prawie połowę nieznanych skądinąd zeznań. On też zapewne dysponował różnymi aktami, może nawet oryginalnymi, zwłaszcza osiemnastowiecznym Liber Miraculorum Beatissimae Virginis Mariae in ecciesia Brdoviensi potwierdzonym przez wizytatorów prowincji i oficjalatu włocławskiego. Z tego też względu pełny zestaw łask możliwy jest do sporządzenia zarówno na podstawie wspomnianej księgi, jak również i luźnych zapisów na łamach kronik klasztoru w latach: 1742, 1745, 1762, 1775, 1785 i 1801.
Z okresu międzywojennego kilka szczegółów kultu zanotował w ogłoszeniach parafialnych ks. Wojciech Gniazdowski, miejscowy proboszcz w latach 1897-1912 a oficjalną Księgę Łask zaprowadził dopiero ks. Zygmunt Baliński, proboszcz w latach 1947-1952, wnosząc do niej 9 relacji z lat 1947-1951 oraz o. Innocenty Wietrzyk (+ 1981), duszpasterz miejscowy, rejestrując znów w odrębnej księdze 7 relacji z lat 1973-1975. Ostatnie rejestry kończą się na roku 1993. Na przestrzeni kilku lat od pożaru wdzięczność wiernych wyrażała się ofiarą różnorakich wotów, mniej natomiast opisem samych zdarzeń i tekstami podziękowań. Prawie wszystkie dotychczasowe zapisy łask prowadzone są dość różnorodnie. Najstarsze spisywane były w zasadzie przez zakrystianów, spowiedników lub kogoś z konwentu, bez podpisów strony zainteresowanej i świadków. Nowsze natomiast, spisane przez ks. Balińskiego, sporządzone zostały wraz z podpisami świadków i samego proboszcza. Władza kościelna ograniczała swoją aprobatę do sprawdzania zapisów w kwestii formalnej. Udzielali jej głównie wizytatorzy zakonu w okresie przedrozbiorowym. Z aprobatą biskupa spotykamy się po raz pierwszy podczas wizytacji parafii w dniu 11 czerwca 1950 r., przeprowadzonej przez bpa Franciszka Korszyńskiego, a ostatni raz księgę łask przejrzał bp sufragan włocławski Czesław Lewandowski 10 września 1988 r.
Analiza omawianych zapisów na łamach wymienionych ksiąg łask pozwala w obecnym stanie badań określić, że wpisano do nich 43 różne relacje, w których przeważają głównie uzdrowienia uzyskane przed obrazem Matki Bożej, względnie po modlitwie do Madonny Brdowskiej, następnie zeznania o Jej interwencji w czasie szalejących chorób zakaźnych, pożarów, bicia piorunów, a także podziękowania za szczęśliwy powrót z wojny japońskiej w 1905 r. i za ocalenie w okresie II wojny światowej. Liczbę powyższych zapisów można powiększyć zapisem 376 ofiarodawców, występujących w latach 1660-1672, 1929-1930, którzy w podzięce za różne dobrodziejstwa otrzymane od Matki Bożej przekazali do Jej ołtarza lub do brdowskiego kościoła przeróżne wota, szaty liturgiczne, materiały użytkowe a także odrębne zapisy mszalne i zwykłe ofiary, których paulini nie mogli używać na inne cele oprócz ozdoby kościoła.
Hojni ofiarodawcy troszczyli się o wzrost popularności sanktuarium, składając liczne zapisy pieniężne. Najhojniej wyraziła swoją miłość do Matki Bożej Anna Wydzierzewska-Kiełczewska, która oddała na rzecz rozwoju kultu maryjnego wójtostwo brdowskie w roku 1678. Konwent, prosząc prowincjała o aprobatę tej darowizny, argumentował prośbę chęcią włączenia zarówno wsi jak i wójtostwa do samego kościoła ku jego chwale i pożytkowi duchowemu wiernych.
Wśród dziękujących Matce Bożej powtarzały się nieustannie nazwiska okolicznej szlachty, natomiast relacje o otrzymanych łaskach dotyczą niemal wszystkich stanów. Występują zatem mieszczanie i chłopi, dziękujący m.in. za ochronę bydła od zarazy i oddalenie pożarów, za uzdrowienie ciała i ratunek od śmierci. Dobrze sytuowani dziedzice dziękował; przede wszystkim za uzdrowienie ciała i za uwolnienie od opętania złym duchem, duchowni zaś podobnie - za wyleczenie i za pomoc w przezwyciężaniu różnych trudności. Szeroki zasięg kultu zdaje się potwierdzać wykaz 99 osób z lat 1657-1664, które wywodziły się z rodzin szlacheckich i zajmowały poważne stanowiska państwowe. Są wśród nich wojewodowie, kasztelanowie, skarbnicy i pisarze płci obojga z okręgu Bydgoszczy, Brześcia Kujawskiego, Kłodawy, Koła, Kruszwicy, Łęczycy, Radziejowa, Szczucina, Wrzącej, a w później także z Warszawy.
Do wstawiennictwa Matki Bożej odwoływali się również paulini, m.in. gdy szalał w Brdowie pożar w 1761 roku, a w następnym roku zaraza zdziesiątkowała bydło w okolicy. Budującym przykładem ich ufności w interwencję Matki Bożej była modlitwa kilku członków konwentu w momencie, gdy płonął ich dom folwarczny w Psarach w 1745 r. Proszono Ją wówczas, by ogień nie przeniósł się na sąsiednie domy, a gdy istotnie szczęśliwie doszło do wygaszenia pożaru, przypisywali to Jej szczególnej interwencji.
Pielgrzymki
Relacje historyczne potwierdzają, że niejedna wysłuchana modlitwa okolicznych wiernych kończyła się często pielgrzymką do sanktuarium brdowskiego. Również prośby zanoszone do Madonny Brdowskiej poprzedzało nieraz przybycie wiernych przed obraz Matki Bożej, gdzie zamawiali jedną lub kilka mszy św., uczestniczyli, specjalnym nabożeństwie, najczęściej w śpiewaniu litanii loretańskiej i w składaniu odpowiedniego wotum. Wysocy dygnitarze przyjmowani byli nierzadko w klasztorze, gdzie bawili nawet i kilka dni.
Wśród pielgrzymów bywali dość często i duchowni. Kroniki wymieniają m.in. prepozyta i administratora archidiecezji gnieźnieńskiej, Jana Różyckiego, który złożył tutaj srebrne wotum, bpa sufragana włocławskiego Stanisława Domaniewskiego, który po uzdrowieniu w 1667 roku ofiarował tablicę wraz z zeznaniem, bpa martyropolitańskiego opata trzemeszeńskiego Michała Kosmowskiego, darzącego to miejsce szczególnymi względami, dwóch kanoników - Zachariasiewicza z Gniezna i Kaniowskiego z Włocławka, bawiących w Brdowie w l796 r.
Pielgrzymki indywidualnych wiernych przeradzały się nieraz w masowe procesje. W ten sposób utworzyła się głośna swego czasu pielgrzymka z Kłodawy, zapoczątkowana w 1773 r. po cudzie uzdrowienia córki Marcjanny i Józefa Nowińskich. W podzięce przyprowadzili oni liczną grupę wiernych z o. Józefem Bagińskim kanonikiem regularnym na czele. Wspólnie z przybyłymi świętowano wówczas doroczny odpust Narodzenia Matki Bożej, podczas którego ponad 4000 wiernych przystąpiło do spowiedzi i komunii św., a ówczesny przeor Gottwald Olaf przyjął od uzdrowionej i rodziców publiczne zeznanie.
Podobny charakter miała pierwsza pielgrzymka z Izbicy, zainicjowana w 1852 r. w podzięce za uwolnienie od zarazy cholery, odbywana bez przerwy aż do dnia dzisiejszego w pierwszą środę po uroczystości Matki Bożej Różańcowej w październiku.
Inne pielgrzymki, znane i popularne jeszcze do II wojny światowej, przybywały w uroczystość Nawiedzenia Matki Bożej lub Jej Narodzenia, kiedy obchodzono doroczne odpusty ku Jej czci. Jedną z wielu była pielgrzymka z Koła oraz, od niepamiętnych czasów, z Grzegorzewa, notowana jeszcze w 1907 r. i w 1939 r. Pielgrzymki wstrzymała II wojna światowa, a potem silne represje w okresie stalinowskim, kiedy nie wolno było ich urządzać, a nawet witać przybyłych grup. Dopiero w 1964 r. parafia izbicka otrzymała pozwolenie na oficjalną pielgrzymkę w dawnym stylu, jednak bez powitania na przedmieściu Brdowa. Z tej okazji przewodniczył nabożeństwu miejscowy ordynariusz bp Jan Zaremba. Obecnie pielgrzymka ta cieszy się dużą popularnością. Poza nią naśladują Izbiczan jedynie dzieci parafii modzerowskiej, które przez kilka ostatnich lat w dniu I komunii św. przybywają do kościoła brdowskiego, by złożyć Matce Bożej swoje ślubowanie.
Nabożeństwa mariańskie
Sława cudownego obrazu sięgała bodajże od niepamiętnych czasów daleko poza krąg parafii brdowskiej. Fragmentaryczne relacje wizytatorów kurii włocławskiej poświadczają, że największą frekwencją cieszył się odpust w dniu Nawiedzenia Matki Bożej. Również od niepamiętnych czasów śpiewano przed obrazem Bogurodzicę, podtrzymując zapewne pamięć o Wiktorii grunwaldzkiej, która miała nastąpić po mszy św. przed wizerunkiem naszej Zwycięskiej Pani. Zaprzestano jej śpiewu przed 1598 r., wobec czego wizytator polecił jej wznowienie, uzasadniając to polecenie tym, że do Brdowa przybywają wierni z odległych stron i składają dziękczynne wota. Uczestniczyli oni najczęściej w wotywnych nabożeństwach lub godzinach kanonicznych o Matce Bożej, odmawianych w niedziele i święta, po których odprawiano wotywę przy udziale miejscowych scholarów. W ogóle brdowskie nabożeństwa maryjne wzorowano na praktykach jasnogórskich i innych domów zakonu.
Jedną z takich praktyk było nabożeństwo zainicjowane prawdopodobnie przez o. Gołdonowskiego. W okresie jego zarządzania kościołem i klasztorem zostały zawarte dwa układy między nim a Zofią i Jakubem Kiemymi oraz Dorotą i Wojciechem Babikami. Zakładały one przekazanie przez Gołdonowskiego łącznej sumy 80 zł, z której kontrahenci wypłacać mieli dwa razy do roku po 3 zł rektorowi albo bakałarzowi szkoły, zobowiązując go tym samym do śpiewu litanii o Matce Bożej przed cudownym obrazem w każdą sobotę i wigilię święta maryjnego. Do śpiewania litanii zobowiązano nadto chłopców ze szkoły, którzy oprócz litanii śpiewać mieli antyfonę Sub Tuum Praesidium. Układ przewidywał nawet swego rodzaju karę w wysokości 29 groszy w wypadku opuszczenia nabożeństwa. Dopuszczał również możliwość odstąpienia zapisu innym .
Przeor Gołdonowski dokonał jeszcze jednej transakcji, mianowicie w 1651 r. sprzedał dom bracki mieszczanom Polińskim, zostawiając im sumę 15 zł, z której mieli wypłacać czynsz kantorowej za dzwonienie w każdą sobotę na litanię do Matki Bożej.
Akta powyższe są dość wymownymi dowodami obrazującymi w jakim kierunku starał się konwent rozbudować zewnętrzne formy kultu. Lapidarne na ogół relacje dowodzą żywego zainteresowania kultem także i ze strony wiernych. I tak np. większość mszy św. zamawiano przed obrazem Matki Bożej. Wiele aniwersarzy zrodziło się z myślą odprawiania ich przed cudownym wizerunkiem. Wzrastająca frekwencja wiernych spowodowała nadto zabiegi konwentu o rozwój specjalnych nabożeństw i przywilejów odpustowych. A ponieważ do brdowskiego sanktuarium przybywali często chorzy i zagorzali grzesznicy, dlatego już w drugiej połowie XVII stulecia prosili paulinów o przysłanie specjalnego spowiednika egzorcysty z prawem rozgrzeszania heretyków i rozwiązywania spraw podejrzanych o działanie szatana. Misję tę pełnił przez wiele lat z powodzeniem o. Reginald Trepka, a gdy w 1728 r. zmarł, proszono natychmiast o następnego, bo zapotrzebowanie w tej dziedzinie było olbrzymie.
Równie często prosili wierni o odrębne maryjne nabożeństwa. I tak w 1726 r. wystarali się paulini o specjalne odpusty za śpiewanie litanii o Matce Bożej we wszystkie święta maryjne. A kiedy po latach odpustowy przywilej stracił swoją ważność, nie tylko prosili o przywrócenie jego dawnego charakteru, ale w 1736 r. zwrócili się do swojej zwierzchności z prośbą, by wszystkim konwentom udzielono podobnych przywilejów.
Nie ulega wątpliwości, że na przestrzeni ponad półtora wieku, począwszy od XVII stulecia aż po czasy rozbiorowe, kult Madonny Brdowskiej rozwijał się nieustannie, z pietyzmem podtrzymywany przez paulinów. Rosła też ciągle frekwencja wiernych. By wymienić przynajmniej niektóre uroczystości, to np. na odpuście 8 września 1773 r. było ponad 4000 wiernych, 10 lat później 2000, gorliwie spowiadających się i wielbiących swoją Protektorkę.
Z myślą o nich przeor Kilian Karwacki uzyskał od Stolicy Apostolskiej w 1796 r. liczne odpusty na święta maryjne, a na dwa główne - Narodzenia i Nawiedzenia odpusty zupełne po wieczne czasy.
Rangę brdowskiego sanktuarium uznawali również okoliczni księża. Tutaj obradowali dwukrotnie z okazji głośnych wówczas Kongregacji Dekanalnych w 1782 i 9 października 1792 r. Zamożni dziedzice z miłości do Matki Bożej i sympatii do zakonu, prosili o złożenie pod kościołem swych ciał po śmierci, najczęściej również w habicie zakonu. Każdy taki pogrzeb był olbrzymią manifestacją religijną i ożywieniem nabożeństwa do Matki Bożej wśród wiernych. Za analogiczną formę kultu trzeba również uznać zawieranie małżeństw w sanktuarium brdowskim z odległych zakątków Kujaw i Wielkopolski. Na te uroczystości przybywali zaproszeni celebransi i znakomite rodziny ślubujących. Liczba tych ceremonii stanowi przypuszczalnie znaczną część wszystkich ślubów na przestrzeni całej historii parafii. Rejestrują je zachowane akta. Niestety, są one zaledwie fragmentaryczne, stąd brak danych cyfrowych.
W latach rozbiorowych kult prawdopodobnie dość mocno tłumiły ostre restrykcje pruskie i rosyjskie, zwłaszcza po upadku powstania styczniowego i kasacie klasztoru. Mimo to, jak zaświadcza anonimowy korespondent „Przeglądu Katolickiego” z 1894 r. do obrazu Matki Bożej Brdowskiej pielgrzymowali często wierni, zwłaszcza wtedy, gdy nie mogli przyjechać do Częstochowy. Wybierali oni zarówno święta maryjne jak i patronalne kościoła św. Wojciecha.
Kult odżył wyraźnie w okresie proboszczowania ks. Wojciecha Gniazdowskiego. Właśnie wówczas pewien parafianin, uczestnik wojny japońskiej, złożył dziękczynne wotum. Po fakcie tym ks. Gniazdowski zalecił, by wotum zbiorowe złożyli wszyscy uczestnicy wspomnianej wojny. Posypały się wówczas składki parafian oraz ich krewniaków z Milwaukee w USA. W efekcie tej zbiórki ufundowano dwa wota i złożono je Matce Bożej. Pierwsze wotum pochodziło od uczestników wojny japońskiej z 1906 r., a drugie od Polonii Amerykańskiej z 27 listopada 1907 roku. W tym miejscu należy dodać, iż w praktyce duszpasterskiej ks. Gniazdowski dość często odwoływał się do Madonny Brdowskiej, prosząc, by strzegła życia moralnego parafian, zwłaszcza młodzieży żeńskiej wyjeżdżającej do Prus i Stanów Zjednoczonych. Dzięki jego staraniom wydano w tym czasie dwie różnego formatu reprodukcje litograficzne wizerunku Madonny Brdowskiej, nakładem drukami św. Wojciecha w Poznaniu. O ponownym ożywieniu kultu można mówić w okresie proboszczowania ks. Józefa Markowskiego, który w latach 1929-1930 przyjął 13 wotów, poświadczających wzrost ufności w moc orędownictwa Matki Bożej. Jej też poświęcił swoje utwory poetyckie.
W okresie okupacji hitlerowskiej kościół brdowski był zamknięty dla wiernych, lecz kilka razy udało się parafianom uzyskać tę wiadomość, że przed obrazem odprawiały się nabożeństwa dla wysiedlonych z Rzeszy Niemców. Budziła one olbrzymią nadzieję przemiany niedoli, w jakiej znajdowała się ojczyzna i najbliższa okolica . Po okupacji i w okresie odradzania się państwa polskiego, nowych wymiarów kultowych nabrało sanktuarium od momentu powtórnego objęcia kościoła przez paulinów w 1952 r. Już w drugim roku ich tutaj pobytu prosili ówczesnego przewodniczącego episkopatu, bpa Michała Klepacza, by ze względu na kult Najświętszej Panny w brdowskim kościele nadał mu dodatkowy tytuł Matki Bożej Pośredniczki Łask. Zgodę na to uzyskali bez większych trudności. Odtąd to święto jest obchodzone w ostatnią niedzielę maja.
Energiczny przeor, Korneliusz Jemioł, w okresie swego urzędowania w latach 1952-1957 dokonał modernizacji kościoła i konserwacji samego obrazu, o czym wspomniano już wyżej. Po ukończeniu prac obraz wniesiono do kościoła 7 września 1956 r. w uroczystej procesji z dworca w Babiaku do Brdowa, przy obecności dużej rzeszy wiernych i kleru oraz przy specjalnej oprawie nabożeństw liturgicznych. Uroczystość ta przyczyniła się również do ożywienia kultu maryjnego w okolicy, a także i w kurii biskupiej. Właśnie w tym czasie zaczęto mówić coraz częściej o konieczności koronacji obrazu i stworzeniu w Brdowie ośrodka maryjnego dla terenu diecezji włocławskiej. Inicjatywę tę poparł ordynariusz włocławski, bp Antoni Pawłowski, który zarządził, aby w dniach od 30 czerwca do 2 lipca 1962 r. odbyły się tutaj Dni Maryjne dla południowo-zachodniej części diecezji włocławskiej.
W istocie nabożeństwo to, połączone z dziesiątą rocznicą powrotu paulinów do Brdowa, było jedną z najpiękniejszych manifestacji maryjnych w tutejszym sanktuarium. Przy względnie dużej frekwencji wiernych, udziale licznego duchowieństwa i obecności 4 biskupów (A. Pawłowski, L. Bemacki, Z. Goliński i F. Korszyński) wraz z generałem paulinów, Ludwikiem Nowakiem, rozdano około 5500 komunii św., wysłuchano szeregu przemówień i oddano w opiekę Matce Bożej Brdowskiej najbliższą okolicę .
Od tego czasu wysiłki paulinów szły w kierunku przygotowań do koronacji obrazu diademami papieskimi . Sprzyjały temu różne okoliczności, zwłaszcza wzrastająca liczba podziękowań. Szczególną formę podziękowania obrał parafianin babiacki, Tanalski, który tuż po zakończeniu wojny przybywał w niedziele do kościoła brdowskiego i podczas kilku mszy św. leżał krzyżem w podzięce za przetrwanie okupacji i uzdrowienie córki. Wypada przytoczyć także inny fakt z 1963 r., kiedy miejscowy parafianin w podzięce za udaną operację przez całą sumę leżał krzyżem przed cudownym obrazem. Z tej okazji powstały wówczas dwie pieśni, w tym jedna w postaci wotywnej laurki zdobiąca do dzisiaj korytarz klasztorny.
Paulini, doceniając rangę wzrastającego kultu, prosili Stolicę Apostolską w 1965 r. o udzielenie odpustów na dziesięć świąt maryjnych w każdym roku. Po trzech latach uzyskali odrębny odpust na tzw. „Rocznicę Izbicką”, wypadającą w środę po l niedzieli października.Do postulatu i projektu o potrzebie koronacji obrazu brdowskiego nawiązał ponownie ordynariusz włocławski, bp Jan Zaremba. Odrębnym listem z 26 sierpnia 1976 roku poinformował miejscowego przeora, o. Anzelma Radwańskiego, o zamiarze skierowania do Stolicy Apostolskiej prośby o udzielenie pozwolenia ukoronowania Madonny Brdowskiej papieskimi koronami.
Zrealizowanie koronacji obrazu nie mogło się wówczas odbyć ze względu na nieprzygotowany na tę uroczystość stan kościoła. Sytuacja uległa zmianie, gdy za przeoratu o. Bronisława Matyszczyka ukończono remont i odpowiednią modernizację. Wnętrze świątyni uzyskało nową polichromię, organy, posadzkę i odnowiono ołtarze. W tej sytuacji zakon oraz kuria biskupia we Włocławku wniosły prośbę o aprobatę na koronację. Zgodę na nią wyraziła Stolica Apostolska dekretem z dnia 25 marca 1982 r. Termin nałożenia papieskich diademów planowano na okres letni 1983 r. Na wiadomość o powtórnej pielgrzymce papieża Jana Pawła II do Polski, zapadła decyzja o ukoronowaniu obrazu brdowskiego przez niego na Jasnej Górze. Stało się to w dniu 19 czerwca 1983 r. Kilka dni później ukoronowany obraz powrócił w uroczystej procesji do Brdowa, gdzie nastąpiła jego instalacja we wspaniale odnowionym kościele.
Radość parafian i wiernych z aktu koronacji nie trwała jednak długo. W listopadową noc św. Andrzeja 1983 r. ołtarz główny, w którym był cudowny obraz spalił się z niewyjaśnionych dotąd powodów. Na skutek ogromnego żaru popękały ściany z pięknymi freskami, stopiły się organy, a żrący dym zabrudził wszystkie sprzęty w kościele. Z ołtarza głównego został jedynie stalowy szkielet, na którym wisiała pancerna skrzynia z mocno spękanym wizerunkiem Zwycięskiej Madonny. W ogniu spłonęło dużo cennych wotów, obraz św. Wojciecha i Pawła Pustelnika, prawie w połowie spaliły się również dwie piękne drewniane figury św. Piotra i Pawła. Pożar był olbrzymim ciosem dla brdowskiej parafii i dla przeora Bronisława Matyszczyka, któremu udało się ozdobić kościół bogatymi w tematykę malowidłami, przez pożar praktycznie zniszczonymi do tynku. W przekonaniu znacznej części społeczeństwa uważano, że tej zbrodni dokonały wyspecjalizowane w podpalaniu kościołów służby bezpieczeństwa władz komunistycznych. Wiele okoliczności zdawało się na to wskazywać, ale żadnych dowodów i winowajców nie znaleziono. Zresztą znalezienie winowajców w niczym już nie zmieniłoby zaistniałej tragedii. Odnowienia wnętrza kościoła a także odtworzenia nowego ołtarza, organów i licznych sprzętów musiano podjąć się od nowa. Podjął się tego powtórnie niezmordowany i niedoceniony w pełni dla dobra kościoła brdowskiego przeor, o. Bronisław Matyszczyk. W przeciągu dwóch lat, dzięki pomocy finansowej Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej, zrestaurował na nowo wnętrze zniszczone skutkami pożaru. Ściany i sklepienie pokryły nowe freski, wykonane przez malarza Zdzisława Pabisiaka z Krakowa. Zrekonstruowany został najpierw duży ołtarz na wzór spalonego. Powrócił także na swe poprzednie miejsce, cudem niemal uratowany obraz Matki Bożej. Wstępnych zabezpieczeń po pożarze dokonała najpierw artystka malarka Anna Torwirt, a później dopiero odnowienia zniszczonej warstwy malarskiej dokonała prof. dr hab. Maria Roznerska w Zakładzie Konserwacji Malarstwa i Rzeźby Polichromowanej przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W nowej scenerii i przepięknej dekoracji kościoła odbiera wizerunek Matki Bożej tę samą cześć, jaką cieszył się przed laty, owszem w nowej sytuacji politycznej odgrywa coraz większą rolę zwornika jednoczącego Polaków z Kościołem pod opiekuńczymi skrzydłami Jego Matki.